czwartek, 1 sierpnia 2019

Zwiedzamy Lwów: dzień 3 (Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich, Rynek, włoskie podwórko i inne)

Zapraszam na kolejną część relacji z naszej wycieczki do Lwowa. Poprzednie części możecie zobaczyć tutaj→cz.1 oraz cz.2.
----------------------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia zwiedzanie rozpoczynamy od Cmentarza Łyczakowskiego oraz Cmentarza Orląt Lwowskich. Zanim do nich dotrzemy, pokonujemy dosyć długą drogę pieszo. Miałyśmy w planie zacząć zwiedzanie od Cmentarza Orląt, ale wejście od tamtej strony było zamknięte, co skutkowało tym, że musiałyśmy nadrobić trochę drogi.

Cmentarz Łyczakowski (Личаківський цвинтар) to obowiązkowy punkt do zwiedzania na mapie Lwowa. Jest to najstarsza nekropolia we Lwowie i jedna z najstarszych w Europie. Założono go w 1786r. Pochowanych zostało tam wielu zasłużonych Polaków i Ukraińców. Większość ich grobów znajduje się przy głównej alei dzięki temu łatwiej je znaleźć. Na wielu nagrobkach znajdują się przepiękne rzeźby, wiele z nich wymaga renowacji.

Wchodzimy na cmentarz i kupujemy bilety wstępu+ bilet na fotografowanie aparatem (robienie zdjęć telefonem jest bezpłatne), co mnie ogromnie zaskoczyło. Dodatkowo kupujemy plan cmentarza z zaznaczonymi miejscami pochówku wybitnych osób, które warto odwiedzić.

Grobowiec rodziny Baczewskich, który znajduje się tuż przy wejściu na Cmentarz Łyczakowski


Im bliżej południa tym więcej zorganizowanych wycieczek, szczególnie Polaków. Na szczęście cmentarz jest tak ogromny, że nie przeszkadza nam to w zwiedzaniu. Jako pierwsze odwiedzamy groby znanych polskich pisarek: Marii Konopnickiej i Gabrieli Zapolskiej

Grób Marii Konopnickiej zm. w 1910r.
Grób Gabrieli Zapolskiej, na którym zostały wypisane powieści i utwory dramatyczne pisarki

Jeden z grobowców rodzinnych na Cmentarzu Łyczakowskim

To tutaj został pochowany Iwan Franko- ukraiński pisarz, poeta i działacz społeczny

Oprócz wyżej wymienionych swoje groby mają tutaj m.in. Artur Grottger, Seweryn Goszczyński czy dr. Stefan Banach.

Aby dotrzeć do Cmentarza Orląt Lwowskich, trzeba przejść przez Cmentarz Łyczakowski. Jak wspominałam wcześniej, na cmentarzu można było spotkać wiele polskich wycieczek. Byłam świadkiem jak jeden z uczestników wycieczki (dorosły mężczyzna) wszedł na grób, żeby zrobić sobie zdjęcie. Byłam w szoku jak to zobaczyłam. Naprawdę powinniśmy szanować takie miejsca i zachowywać się przyzwoicie. Pamiętajcie o tym szczególnie wybierając się w miejsca, gdzie polegli żołnierze, gdzie są pochowani ludzie itd.

Cmentarz Obrońców Lwowa zwany Cmentarzem Orląt Lwowskich jest właściwie oddzieloną częścią Cmentarza Łyczakowskiego. Znajdują się tam mogiły walczących o Lwów i Małopolskę Wschodnią, poległych w latach 1918–1920 lub później zmarłych. Ogromną część stanowią groby młodych chłopców, którzy mieli niespełna 20 lat, tzw. Orląt. Oprócz tego znajduje się tam Pomnik Żołnierzy Amerykańskich i Pomnik Francuzów.

Widok na Cmentarz Obrońców Lwowa wraz z Pomnikiem Chwały, na którym zostały zapisane miejsca walk
Kaplica Obrońców Lwowa oraz mogiły poległych w walkach o Lwów

Kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się część cmentarza, na której pochowani zostali żołnierze polegli podczas walk w Donbasie.

Cmentarz poległych w Donbasie

Na zwiedzanie tych cmentarzy przeznaczyłyśmy około 2 godziny, co wydaje mi się takim minimum. Jest to miejsce, które z uwagi na polską historię powinno się zobaczyć.

Po zwiedzaniu idziemy w stronę najbliższego przystanku autobusowego, skąd jedzie tramwaj nr 1 do centrum miasta. Podobnie jak poprzednio nie ma żadnego rozkładu jazdy, więc czekamy do momentu aż przyjedzie tramwaj. O komunikacji miejskiej we Lwowie napiszę w ostatnim podsumowującym poście.

Wysiadamy na ulicy Ruskiej, skąd idziemy pod pomnik Nikifora Krynickiego- polskiego malarza. Jeden pomnik już widziałam w Krynicy-Zdrój, gdzie znajduje się też muzeum Nikifora (pisałam o tym tutaj), a drugi stoi we Lwowie nieopodal Kościoła Dominikanów. Koniecznie chwyćcie go za nos, żeby jeszcze kiedyś powrócić do Lwowa :)

Pomnik Nikifora we Lwowie

Następnie idziemy zobaczyć pomnik Iwana Fedorowicza- ruskiego drukarza. Obok pomnika odbywa się targ, na którym starsi mieszkańcy sprzedają książki w języku ukraińskim, a nawet polskim. Na przeciw stoi czerwony tramwaj, w którym można kupić pamiątki czy też kawę.

Pomnik Iwana Fedorowicza
Klimatyczny sklepik z pamiątkami i kawą

Nieopodal pomnika Fedorowicza, na Placu Muzealnym stoi Katedra Dominikańska (Церква Пресвятої Євхаристії) -barokowy kościół i klasztor. Obecnie jest to kościół wyznania grekokatolickiego, jak większość w tym mieście. Wchodzimy na chwilę do środka. Naszym oczom ukazują się kremowe ściany, złocone rzeźby, zdobione kolumny i eliptyczna kopuła. Warto do niego zajrzeć.

Katedra Dominikańska
Ołtarz w Katedrze Dominikańskiej
Kolorowe akcenty Lwowa

Kolejnym przystankiem na naszej trasie jest Dom Legend. Jest to głównie knajpa, ale też miejsce, w którym zebrane zostały miejscowe legendy. Wchodząc tam spodziewałam się pozytywnego zaskoczenia, biorąc pod uwagę ilość opinii w internecie. Na miejscu okazało się, że większość pięter jest nieczynnych, zostały tylko jakieś fragmenty ozdób na ścianach. W każdym razie postanawiamy pójść na samą górę na taras widokowy, gdzie stoją stoliki i gdzie można napić się kawy/herbaty z widokiem na miasto. Oprócz tego atrakcją jest biały trabant na warszawskich numerach, w którym turyści chętnie robią sobie zdjęcia. Sam punkt widokowy nam się podoba, widać z niego kopułę Katedry Dominikańską czy Ratusz. Na murku także siedzi kominiarz z wielkim kapeluszem, do którego turyści próbują wrzucić monety, często z nieudanym skutkiem.

Jeżeli chodzi o moją opinię tego miejsca, to nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. Jest tam dosyć ciasno i przy dużej ilości przepychających się turystów nie jest to dobre miejsce na napicie się czegoś i odpoczynek. Przygotowując dla Was ten wpis przeczytałam w internecie, że Dom Legend został zamknięty! Może to dlatego inne piętra nie były już zagospodarowane, skoro lokal miał zostać opuszczony. Żałuję, że nie mogłam zobaczyć tego miejsca kilka lat temu w czasach jego świetności.


Kamienica, w której znajduje się Dom Legend
Figurka kominiarza, która wita gości i chroni lwowskich legend
Widok na Katedrę Dominikańską, Cerkiew Uspieńską, maszt telewizyjny i lwowskie kamienice
Trabant na dachu Domu Legend
Kolorowy autobus niedaleko Domu Legend
Uliczni muzycy

Po wizycie w Domu Legend idziemy na Rynek, żeby wejść na tzw. włoskie podwórko. Była to bardzo polecana atrakcja na każdej stronie internetowej, blogu itp. W kamienicy, gdzie znajduje się to podwórko jest także restauracja i Muzeum Narodowe. Pierwsze moje zdziwienie po wejściu to opłata za wstęp. W prawdzie niewielka, ale samo pobieranie opłaty, żeby wejść na arkadowy dziedziniec, gdzie mieści się restauracja to nieporozumienie. Dodatkowo można wejść tylko na jedno piętro, żeby zobaczyć to podwórko "z góry". Jeżeli zależy Wam na zdjęciach to odwiedźcie to miejsce, a jeżeli nie to odpuście go sobie. Jest wiele ciekawszych miejsc we Lwowie. Tutaj coraz bardziej widać nastawienie na turystów, którzy są świetną okazją do zarobku.

Włoskie podwórko


Przyszedł czas na spacer po Rynku wokół urokliwych, zabytkowych lwowskich kamieniczek. Jest on czysty i zadbany, na środku stoi Ratusz z punktem widokowym, na który można wejść za opłatą. Wokół niego, w narożnikach Rynku znajdują się cztery studnie-fontanny z rzeźbami mitologicznych postaci takich jak: Neptun, Diana, Amfitryta, Adonis. Warto tutaj wspomnieć, że Rynek wraz z całą starówką wpisany został na listę UNESCO. Przypomina on trochę te znajdujące się w Polsce. Bardzo urokliwe miejsce, gdzie można odpocząć, wejść do pobliskich sklepików z pamiątkami czy zjeść coś w okolicznych lokalach.

Zabytkowe kamieniczki na lwowskim Rynku
Jeden z polecanych lwowskich lokali: Teatr Piwa
Rynek we Lwowie i masa turystów
Klasycystyczny Ratusz stojący pośrodku Rynku

Z Rynku idziemy w stronę Kaplicy Boimów, która już jest zamknięta. Wracamy tam kolejnego dnia. Następnie wchodzimy do Bazyliki Archikatedralnej, w której trwa msza w j.ukraińskim. Decydujemy, że wrócimy tam jeszcze tego samego dnia. W kolejnym kościele, który chcemy  odwiedzić także odbywa się nabożeństwo. Mamy "szczęście" do tego pomimo, że jest piątek. Wracamy tam później.

Idziemy więc zobaczyć pomnik Tarasa Szewczenki, który znajduje się na Prospekcie Swobody. Szewczenko był ukraińskim poetą narodowym, malarzem oraz przedstawicielem romantyzmu, czyli taki ukraiński Mickiewicz.

Pomnik Tarasa Szewczenki

Decydujemy się na zwiedzanie Kościoła św. Piotra i Pawła (костел Святих Петра і Павла). Nadal trwają tam jakieś uroczystości, ale wchodzimy na chwilę. W okresie wojennym i powojennym świątynia ulegała stałej dewastacji. Obecnie wymaga dużej rewitalizacji. Na środku świątyni stoi ogromna konstrukcja/rusztowanie, przez co nie widać piękna kościoła, które się zachowało. W nawach bocznych oglądamy ołtarze boczne i zatrzymujemy się na moment. Po jednej stronie ustawione są tablice ze zdjęciami żołnierzy poległych podczas wojny, która toczy się od 2014r. na zachodzie kraju i Krymie. Oprócz zdjęć i krzyża na posadzce leżą pozostałości z trwającej wojny na Ukrainie. Bardzo widoczne było to jak mieszkańcy przeżywają wojnę i są bardzo patriotyczni, zresztą nie powinniśmy się im dziwić. Nie wyobrażam sobie teraz takiej sytuacji w Polsce.

Kościół św. Piotra i Pawła
Jeden z ołtarzy bocznych
Pozostałości z wojny na Ukrainie

Wracamy do nieopodal znajdującej się Bazyliki Archikatedralnej pw. Wniebowzięcia NMP. Jest to rzymskokatolicka katedra z XIVw. znajdująca się na Placu Katedralnym. Jest to jeden z najstarszych kościołów miasta. Ma w nim swoją siedzibę archidiecezja lwowska. Oprócz mszy w j. ukraińskim możecie natrafić tam na nabożeństwa prowadzone w j.polskim.

Bazylika Archikatedralna we Lwowie
Wielki ołtarz w stylu barokowym został wzniesiony w roku 1766
Kolejny kolorowy akcent miasta w postaci lwa-symbolu Lwowa, obok którego przechodzimy

I znowu jesteśmy na Rynku. Tego dnia mamy w planie jeszcze m.in. "Kopalnię Kawy" i manufakturę czekolady. Wchodzimy jeszcze do kilku sklepików z pamiątkami, żeby kupić magnesy i pocztówki.

"Kopalnia Kawy" jest to sklepik i restauracja w jednym. Jeden z najpopularniejszych lokali w mieście. Po wejściu do środka znajduje się sklepik z przeróżnymi gatunkami kawy, akcesoriami do parzenia kawy i innymi pamiątkami. Idąc dalej schodzimy na dół do "kopalni", czyli do piwnicy, która jest stylizowana na kopalnię, w której wydobywa się kawę. Na wejściu dostajemy kaski i razem z pozostałymi turystami wchodzimy głębiej do "kopalni". Są tam liczne tunele i tory służące do jazdy wagoników. Miało się wrażenie, ze faktycznie tam wydobywana jest kawa. Znajduje się tam też kawiarnia, gdzie można napić się przygotowanej na miejscu kawy. Po wyjściu na zewnątrz mamy kolejną restaurację, w której możemy posłuchać muzyki na żywo. Jeżeli nic nie zamawiacie to całość atrakcji jest bezpłatna. Podobało mi się, ale nie jestem przekonana czy wróciłabym tam ponownie.

Wydobywamy kawę :D
Duży wybór gatunków kawy w sklepiku

Manufaktura czekolady to również sklepik i kawiarnia w jednym. Po obejściu sklepu, w którym ceny były dosyć wysokie, chciałyśmy zobaczyć jak wygląda proces robienia wyrobów z czekolady, bo podobno warto. My nie widziałyśmy niczego, pewna część lokalu na dole była zasłonięta (prawdopodobnie remont) i głównej atrakcji wizyty nie było. Na górze jest też taras widokowy, jeśli chcecie zobaczyć miasto z góry. Zrezygnowałyśmy z tego  i  trochę rozczarowane opuściłyśmy to miejsce.

Sklepik z czekoladą we Lwowskiej Manufakturze Czekolady
Pomnik Leopolda von Sachera-Masocha, który stoi przed Masoch Cafe obok Manufaktury Czekolady

Zbliża się koniec zwiedzania. W planie mamy jeszcze Kościół Bernardynów, który został już zamknięty, więc wracamy tam jutro. Mijamy Bramę Gliniańską (Глинянська брама) oraz mur klasztoru bernardynów.


Na zakończenie dnia odwiedzamy lokal "Cabinet", który jest świetnym miejscem szczególnie dla fanów książek. Jak dla mnie jedno z piękniejszych wnętrz. Oprócz podświetlanych wnęk, w których ułożone są kolorystycznie książki, wnętrze zdobią lampy, otoczone przez dekoracje w kształcie klatek na ptaki. Zamawiamy lody oraz kawę i odpoczywamy w tym cudownym miejscu.

Brama Gliniańska
Wnętrze kawiarni "Cabinet"
"Cabinet" z zewnątrz prezentuje się równie stylowo

Przyszedł czas na powrót. Idziemy pieszo w stronę naszego mieszkania. Po drodze spotykamy uroczego kotka, który nie boi się ludzi. Przez cały pobyt spotykałyśmy na ulicach wiele zwierząt. Nie widziałyśmy tam żadnych szczekających psów. We Lwowie nawet zwierzęta są spokojniejsze.

Spotkany po drodze kot

Tak się skończył przedostatni dzień naszej wycieczki. To chyba najbardziej intensywny dzień, odwiedziłyśmy bardzo dużo miejsc, skąd ten wpis jest taki długi. Gratuluję i dziękuję jeśli dotrwaliście do końca :) Zdjęć oczywiście mam kilka razy tyle i wybranie ich do tego wpisu było naprawdę ciężkie. Mam nadzieję, że wysiłek się opłacił. W kolejnym tygodniu spodziewajcie się kolejnego wpisu o Lwowie :)


Miłego dnia, Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz