poniedziałek, 19 grudnia 2016

Jarmark świąteczny w Krakowie 2016

Na jarmarku świątecznym w Krakowie byłam już kolejny rok z rzędu. W poprzednim tygodniu postanowiłam się tam wybrać, żeby zrobić kilka nowych zdjęć i zobaczyć czy coś się zmieniło. Jak się okazuje- niewiele. Jarmark zwykle rozpoczyna się już końcem listopada. Odbywa się on zawsze o tej samej porze i w tym samym miejscu czyli na Rynku Głównym, przy Sukiennicach. Można spotkać na nim tłumy turystów. Ceny są wysokie, jednak jakiś mały upominek zawsze można sobie kupić. Niech Was to nie zniechęca przed odwiedzeniem go. Przynajmniej raz w życiu warto zobaczyć te wszystkie stoiska z upominkami, z tradycyjnymi wyrobami, ubraniami itp. Kilka stoisk jest też przy galerii krakowskiej, ale to nie wystarczy, żeby wczuć się w świąteczny klimat.

Choinka na Placu Wszystkich Świętych, którą mijałam idąc na Rynek


 Stoisko, które szczególnie mi się podobało



 Tradycyjne polskie oscypki pojawiały się dosłownie wszędzie


 "Słodkie" stoisko z przeróżnymi piernikami, ozdobionymi na wszystkie możliwe sposoby:)







 Stoisk było naprawdę dużo, tak jak turystów

Rynek Główny w Krakowie


Od oglądania tych wszystkich pysznych rzeczy zrobiłam się głodna. W pobliżu przystanku, z którego miałam autobus, była budka z chimney cake. Postanowiłam go pierwszy raz spróbować i było pyszne. Z pewnością wstąpię tam jeszcze nie jeden raz :)

Kokosowy chimney cake


Mam nadzieję, żę tymi zdjęciami zachęciłam Was do przyjazdu na krakowski jarmark świąteczny. Kolejne wpisy będą o Krakowie, ponieważ na razie się nigdzie dalej nie wybieram. Pozdrawiam, Ola

sobota, 17 grudnia 2016

Podsumowanie wakacji: wizyta w górach i na Słowacji

Już czas na podsumowanie wrześniowej przygody. Rozpocznę od tego co kupiłam w Polsce i na Słowacji, a później napiszę krótko o kosztach wyjazdu.
A więc zaczynajmy!

1) Pocztówki, które kupuję zawsze, nigdy nie wracam z podróży bez nich. W tym roku kupiłam ich całe mnóstwo. Nie wszystkie są dla mnie :)



czwartek, 15 grudnia 2016

Moja pierwsza wizyta na Słowacji- spacerkiem po Bardejowie

To już przedostatni wpis z moich wrześniowych wakacji. Dzisiaj opowiem o tym jak po raz pierwszy pojechałam na Słowację. Zacznę od tego, że uwielbiam odwiedzać nowe kraje. Słowacja jest bardzo blisko, dlatego jadąc w góry, pomyślałyśmy z mamą, że warto by było coś w tym państwie zobaczyć. Wiedziałyśmy, że Bardejów, a właściwie Bardiów, leży bardzo blisko granicy i jest na światowej liście dziedzictwa UNESCO. Chciałyśmy też pojechać do Starej Lubowli, ale nie starczyło nam już czasu. Pogoda była rewelacyjna!😉 Specjalnie wyczekiwałyśmy dnia, w którym będzie słońce, a niebo idealnie niebieskie. Udało się.
Z Muszyny jechałyśmy około 40 minut. Zaparkowałyśmy w centrum i zaczęłyśmy od pójścia na pocztę. Później w kierunku centrum. Wszystko jest bardzo dobrze oznaczone, nie można się zgubić. My miałyśmy tylko mapkę z przewodnika, żeby niczego nie pominąć.

Oznaczenia w Bardejowie


czwartek, 8 grudnia 2016

Krynica-Zdrój- cz.2 relacji i wyjazd na Jaworzynę Krynicką

Cześć :) Dzisiaj będę kontynuować moją wycieczkę do Krynicy-Zdrój. Pojechałyśmy tam z mamą autobusem któregoś kolejnego dnia. Najpierw postanowiłyśmy zobaczyć Stare Łazienki, bo ostatnim razem się nie udało. Przy budynku było straszne zamieszanie, bo znajdowała się tam meta biegów. Ruch w całym mieście był sparaliżowany. Najpierw biegły młodsze dzieci. Można było tam również zapisać się do biegu na kolejne 2 dni czyli sobotę i niedzielę. My musiałyśmy w niedzielę wyjeżdżać, więc nie było już czasu na kolejny dzień w Krynicy.

Przy Starych Łazienkach w Krynicy, widać jeszcze pozostałości po Forum Ekonomicznym


Przyszedł czas na Jaworzynę Krynicką. Poszłyśmy na przystanek autobusowy w centrum i wsiadłyśmy w autobus, na którym było napisane "Gondola" czy coś w tym stylu. Początkowo miałyśmy wyjechać na górę, a z powrotem zejść pieszo, ale miałyśmy mało czasu, a chciałyśmy jeszcze pojechać do ruin zamku w Muszynie. Na Jaworzynie byłyśmy jakieś 1,5 godziny. Wystarczyło nam to w zupełności. Podziwiałyśmy niesamowite widoki, zrobiłyśmy zdjęcia i wróciłyśmy. Miałyśmy jeszcze zamiar pójścia do schroniska górskiego, ale jak zwykle nie mogłyśmy wyrobić się z czasem, który zwykle jest największą przeszkodą. Dlatego przeszłyśmy się jeszcze kilkaset metrów w stronę schroniska i wróciłyśmy się do kolejki .😆

 Kolejka gondolowa

 Na szczycie, przy głównym budynku kolejki

 Widoki były niesamowite

Pamiątkowy bilet 


Wróciłyśmy przedostatnią kolejką i biegiem do jednego, a później do drugiego autobusu. Nasz samochód został w Muszynie, więc ruszyłyśmy do niego i pojechałyśmy zobaczyć ruiny zamku. Pogoda nam się bardzo udała. Tylko ten czas... Ilekroć jesteśmy na wakacjach, mamy problem żeby wyrobić się z czasem, ale to pewnie dlatego, że każde miejsce musimy dokładnie zobaczyć. 
Niedługo dodam podsumowanie, bo nasz wyjazd powoli dobiega końca. W następnym poście przeniesiemy się do pięknego, zabytkowego miasteczka na Słowacji. Była to moja pierwsza wizyta w tym kraju, ale z pewnością zapamiętam ją na dłużej.
Do następnego wpisu, Ola

czwartek, 1 grudnia 2016

Pierwszy dzień w Krynicy-Zdrój

Ciąg dalszy mojej wrześniowej wycieczki w góry...
Krynica Zdrój leży bardzo blisko Muszyny, miejscowości w której mieszkałyśmy. Być tak blisko i tam nie pojechać to naprawdę wielka strata. Zwiedzanie Krynicy zaplanowałyśmy na 2 dni, bo chciałyśmy jeszcze wyjechać kolejką na Jaworzynę Krynicką. Nie do końca jednak wszystko poszło po naszej myśli, ale plan udało się zrealizować. 😃
Zacznę od tego dlaczego nie pojechałyśmy naszym samochodem tylko autobusem. Cena biletu nie była wygórowana, a wtedy w Krynicy trwało Forum Ekonomiczne. Dojazd był utrudniony, pozamykane drogi. Dowiedziałyśmy się o tym dopiero na miejscu. Pech chciał, że za kilka dni rozpoczynał się festiwal biegów, więc oba te wydarzenia pokrywały się z naszym urlopem. Autobus był strzałem w dziesiątkę! 
Oczywiście pierwsze w planie były Stare Łazienki, do których się nie udało dotrzeć, bo wszędzie była ochrona. Zmodyfikowałyśmy plany i dzięki temu udał nam się wyjazd. Najpierw kupiłyśmy pamiątki, poszłyśmy do informacji turystycznej. Nie do końca przewidziane było zwiedzanie Muzeum Nikifora, ale było warto. Więc to było pierwsze odwiedzone miejsce. Oprócz eksponatów związanych z życiem Nikifora i jego obrazów, w tym samym budynku odbywała się wystawa rzeźb w drewnie i w kamieniu Kazimierza Idziego. Wszystko w cenie jednego biletu. Rzeźby zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie, chyba nawet większe niż ekspozycja związana z Nikiforem, chociaż ją też fajnie zobaczyć.

Willa "Romanówka", a w niej muzeum Nikifora

Tablica upamiętniająca Nikifora

W muzeum...

Drewniana rzeźba pt.,,Kuźnia"- fragment


Następnie deptakiem poszłyśmy w stronę pijalni i zobaczyć pomnik Nikifora, a następnie do centrum, gdzie można zobaczyć pomnik Jana Kiepury.

Ale tu pięknie...

Pomnik Nikifora i jego psa

Pomnik Jana Kiepury, a w tle recepcja Forum Ekonomicznego


Wreszcie przyszedł czas na długo wyczekiwaną przeze mnie Górę Parkową. Czasu nie miałyśmy zbyt wiele i byłyśmy już zmęczone, więc wyjechałyśmy kolejką po szynach. Podziwiałyśmy chwilę widoki z Góry Parkowej, które nie były aż tak świetne jak sobie wyobrażałam. Zeszłyśmy pieszo, specjalnym szlakiem, gdzie widziałyśmy jeszcze m.in. Łabędzi Staw i drewniany kościół na szlaku architektury drewnianej. Szlak zakończył się gdzieś w centrum, więc miałyśmy blisko do autobusu. Przeszłyśmy raz jeszcze koło pamiątek i udałyśmy się na przystanek.

Miejsce, z którego ruszyłyśmy na Górę Parkową

Na szczycie

Łabędzi Staw na szlaku był dla nas zaskoczeniem

Drewniany kościółek na końcu szlaku

Ogromny wybór pamiątek z Krynicy


Przygodę w tym mieście będę kontynuować w kolejnym wpisie. Zabiorę was nie tylko do Krynicy, ale też na Jaworzynę Krynicką. Krynica-Zdrój jest to miasto górskie, bardzo nastawione nie tyle na turystów, co na kuracjuszy, Było tam bardzo dużo starszych ludzi spacerujących i odwiedzających pijalnie wody, W Muszynie jest podobnie. Myślę, że to idealne miejsce żeby wypocząć i skorzystać z lokalnych atrakcji. Z pewnością odwiedzę Krynicę ponownie😉 
Ola

środa, 16 listopada 2016

Zwiedzanie Muszyny + mofety w Jastrzębiku

W Muszynie byłam z mamą u cioci, gdzie też miałyśmy zakwaterowanie. Korzystając z tego, że nie zwiedzałyśmy okolicy, postanowiłyśmy wybrać się na małą wycieczkę. Jeden dzień to stanowczo za mało na zobaczenie wszystkich miejsc, nam zajęło to kilka dni. Pod koniec wyjazdu stamtąd, pojechałyśmy jeszcze zobaczyć mofety w Jastrzębiku. Jeżeli nie wiecie co to takiego, to zapraszam do czytania tego wpisu.
Ciężko było mi wybrać kilka zdjęć, bo zrobiłam ich tak dużo. Zwiedzanie Muszyny polecam jak najbardziej, bo nie tylko jest tam pięknie, ale także jest wiele darmowych atrakcji. Na początek poszłyśmy na "rynek" i zobaczyć co i jak, gdzie są jakieś sklepy itp. Bardzo podobała mi się zabytkowa ulica Kościelna, na której stoją domy, których wyglądu nie można zmieniać.

 Ulica Kościelna

Centrum Muszyny i pomnik "Bohaterom Muszyny, poległych w czasie II wojny światowej"
Kolejny punkt naszej wycieczki to ogrody sensoryczne. Jest tam m.in. ogród zapachowy, ogród dźwięku. Trzeba się do nich wspinać pod górkę, same w sobie nie są jakieś wyjątkowe, ale warto iść, żeby zobaczyć całą Muszynę z góry :)
 Taki widok mamy na Poprad, gdy idziemy w stronę ogrodów sensorycznych
 W tle po prawej stronie widać zamek
 Ogrody sensoryczne

 Na taki widok mogłabym patrzeć godzinami

Napis na jednej z ławek w ogrodach sensorycznych
Z daleka zobaczyłyśmy, że na dole też jest jakiś park/ogród. Zeszłyśmy na sam dół i był to park zdrojowy, a za nim ogród miłości. Idąc alejkami minęłyśmy cztery figury, które przedstawiały postacie: wiosnę, lato, jesień i zimę.
Postać przedstawiająca "Zimę"


Idąc dalej doszłyśmy do figur Adonisa, Hebe, Antiope, Talii, Niewolnicy i Kanefory.

 Portret Antiope
W ogrodzie miłości...


Przeszłyśmy obok pijalni, wróciłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do mieszkania. W którymś kolejnym dniu, pojechałyśmy nad Poprad, żeby jeszcze porobić zdjęcia.

Widok na Poprad


Przed wyjazdem do Krynicy Górskiej, poszłyśmy do ogrodów biblijnych. Znajdują się one przy kościele św. Józefa, wstęp do nich jest bezpłatny. Dzielą się na Nowy i Stary Testament. Jest to jeszcze nowa atrakcja, jednak podejrzewam, ze z czasem będzie w nim coraz więcej obiektów. Zwiedzać można też z przewodnikiem bezpłatnie, ale jest to bezsensowne, bo przy każdym obiekcie znajduje się nazwa co to jest i fragment z ewangelii. Najlepiej zwiedzać po kolei, za numerkami. Nam zwiedzanie zajęło jakieś 2 godziny, a i tak wszystkich tabliczek nie zdążyłyśmy przeczytać. Był straszny upał i chciałyśmy szybko dokończyć zwiedzanie. Wizyta w ogrodach jest świetną powtórką z religii.

 Wejście do ogrodów biblijnych
 Widok na kościół św. Józefa

Zwiedzanie ogrodów biblijnych


Po powrocie z Krynicy, postanowiłyśmy wykorzystać okazję i czas na ruiny zamku w Muszynie. Było to pod koniec dnia, więc mogłyśmy podziwiać widoki w zachodzącym słońcu. Nam to jak najbardziej odpowiadało, bo było cudownie. Same ruiny są niewielkie, wstęp darmowy, tylko trzeba iść pod górkę. Dla widoków warto się poświęcić. :) 

 Panorama Muszyny, widziana z ruin zamku
 Ruiny zamku i wywieszona flaga Polski
 Figura Najświętszej Marii Panny


To tak w skrócie były najważniejsze atrakcje Muszyny. Dodatkowo odwiedziłyśmy jeszcze muzeum Muszyny. Jest to coś w rodzaju muzeum etnograficznego. Ceny biletów są niewielkie, więc fajnie było je zwiedzić.

 Budynek, w którym znajduje się muzeum Muszyny


Będąc w tym miasteczku zauważyłam też, że jest tam dużo zrobionych z kwiatów zwierząt, dzbanów. W Krynicy też bardzo często spotykane.

Kwiatowe zwierzęta :)


To wszystko udało nam się zobaczyć w Muszynie. Przed naszym wyjazdem pojechałyśmy też do oddalonego o około 5km Jastrzębika, by zobaczyć mofety. Są to takie miejsca, w których ze szczelin w ziemi wydobywają się pęcherzyki CO2. Możemy zaobserwować bulgoczącą wodę. My widziałyśmy mofety: im. Prof. Henryka Świdzińskiego w potoku Złockiem, dychawkę oraz bulgotkę. Zrobiłam kilka pamiątkowych zdjęć i filmów i nasza wycieczka dobiegła końca.

Jedna z mofet w Jastrzębiku


Fajnie było zobaczyć coś oryginalnego i nie występującego bardzo powszechnie. Z tymi miejscami mam wiele fajnych wspomnień i chciałabym pojechać tam raz jeszcze. Zachęcam każdego by odwiedzić Muszynę i Jastrzębik, zwłaszcza, gdy jest się w Krynicy. To bardzo blisko, a atrakcji nie brakuje. Dla każdego się coś znajdzie. Ta wrześniowa podróż była niezwykła i pełna wrażeń!

Już niedługo na blogu pojawią się wpisy z Krynicy i z miasta, które od dawna chciałam zobaczyć.
Pozdrawiam, Ola