niedziela, 31 grudnia 2017

Podsumowanie roku 2017!

Witajcie w ostatnim wpisie na moim blogu w 2017 roku. Przez ten rok bardzo dużo się wydarzyło w moim życiu, dużo fajnych wyjazdów, wycieczek, spotkań podróżniczych, na których byłam. W wielkim skrócie postaram się podsumować najbliższe 12 miesięcy, ale będzie to nie lada wyzwanie :)

Styczeń. Jest to dla mnie chyba jeden z najgorszych miesięcy w ciągu roku, ponieważ zawsze mam masę nauki, rozpoczynają się przygotowania do sesji zimowej i nie mam czasu na żadne wycieczki. Tak było też w tym roku, dlatego styczeń rozczarował mnie po raz kolejny.

Luty. Po sesji zimowej, w pierwszej połowie lutego, wybrałam się z mamą na wycieczkę do Zakopanego. Byłam tam po 10 latach od ostatniej wizyty, także poczułam się tam jakbym widziała wszystko po raz pierwszy. Ośnieżone góry oraz śnieżny labirynt zrobiły mi dzień.


sobota, 23 grudnia 2017

15. Krakowski Festiwal Górski moimi oczami

1.12.2017

Witajcie po przerwie, w dzisiejszym poście chcę podsumować 15. Krakowski Festiwal Górski, który odbył się w pawilonie sportowym na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, w dniach 1-3.12.17. Mi udało się być tylko w pierwszy dzień czyli w piątek.




Festiwal Górski w Krakowie odbywa się co roku, w pierwszy weekend grudnia. Przez 3 dni odbywają się slajdowiska, pokazy filmów oraz spotkania z autorami książek podróżniczych. Można uczestniczyć w blokach płatnych( konkurs filmowy i inne) oraz bezpłatnych. Ja wybrałam tą drugą opcję, ponieważ pierwszy raz byłam na tym festiwalu i chciałam zobaczyć jak będzie. Zdecydowanie było warto, ale dlaczego to zobaczycie w mojej relacji :)


piątek, 24 listopada 2017

Najpiękniejsze pocztówki w mojej kolekcji cz.1

Dzisiaj rozpoczęłam nowy dział na moim blogu czyli: moje pocztówki/postcrossing. W moim pierwszym wpisie z tej kategorii postanowiłam umieścić zdjęcia moich najładniejszych pocztówek jakie mam w kolekcji. Na razie wybrałam tylko kilka. Z czasem postaram się dodać tego więcej. Wszystkie te pocztówki, które Wam zaprezentuję, zdobyłam dzięki portalowi postcrossing, czyli wymianie pocztówkowej z ludźmi z różnych krańców świata. Nie będę się długo rozpisywała o postcrossingu, ponieważ wiele można o tym przeczytać na innych blogach. Po prostu trzeba założyć konto, znać podstawy angielskiego i wylosować swój pierwszy adres. Na końcu zostaje tylko wypisać pocztówkę i wysłać na najbliższej poczcie. Moje początki z postcrossingiem zaczęły się w 2015 roku. Z pierwszego konta, które założyłam, nie wysłałam żadnej pocztówki, ponieważ bałam się, że nie poradzę sobie z językiem angielskim. Po kilku miesiącach się przełamałam i to była świetna decyzja! Poniżej moja kolekcja:

 1. Pocztówka z Murmańska (Rosja)


Pocztówka została wysłana do mnie w kwietniu 2016 roku. Dostałam ją od Dashy, która tam mieszka. Napisała ona, że uwielbia dni i noce polarne, które tam występują :)


niedziela, 5 listopada 2017

Ogród Botaniczny w Krakowie jesienią

Zapewne każdy tęskni już za piękną, słoneczną pogodą i polską złotą jesienią. Jest początek listopada, a pogoda za oknem nie sprzyja zwiedzaniu i fotografowaniu. Dzisiaj przygotowałam kilkanaście zdjęć z mojej wizyty w Ogrodzie Botanicznym w Krakowie. Pogoda była wyjątkowo udana, biorąc pod uwagę, że było to w połowie października. Każdemu kto mieszka w Krakowie lub w okolicy lub po prostu jest w czasie złotej jesieni w Krakowie, to polecam się tam wybrać, zwłaszcza, że wstęp jest nie drogi(5zł/9zł). Wszystkie obiekty na terenie Ogrodu są w cenie biletu, m.in szklarnie czy storczykarnia.
Zapraszam do oglądania i komentowania ! 😃 💬



To by było na tyle. Dajcie znać czy podobała Wam się taka fotorelacja z Ogrodu Botanicznego. Czy wolicie we wpisach więcej tekstu, czy może więcej zdjęć ? Jestem ciekawa Waszych opinii.


Do zobaczenia w kolejnym wpisie, Ola




środa, 1 listopada 2017

Weekend w małopolsce- jesień w Ojcowie

Witajcie po dłuższej przerwie. Brak czasu spowodowany studiami, można zobaczyć na moim blogu. Nie skończyłam jeszcze dodawać wpisów z wakacji, a już mam pomysły na nowe. Dzisiaj będzie coś bardziej na bieżąco czyli opowiem o tym, jak pewnego jesiennego weekendu wybrałam się do Ojcowa. Byłam tam około dwanaście lat temu, jako małe dziecko, ale z tej wizyty mało pamiętam. Pomyślałam, że fajnie byłoby odświeżyć sobie wspomnienia i wybrać się z mamą na wycieczkę do Ojcowskiego Parku Narodowego, w obrębie, którego leży Ojców.
Tak właśnie zrobiłam. Rano dotarłyśmy na dworzec autobusowy w Krakowie, by stamtąd pojechać busem do Czajowic. Od głównej drogi szłyśmy pieszo do granicy PN. Niebieskim szlakiem zmierzałyśmy do Bramy Krakowskiej, czyli jednej z najważniejszych atrakcji Ojcowa. Po drodze minęłyśmy drogę do Jaskini Łokietka, ale ją sobie odpuściłyśmy.

 Jesień w Ojcowskim PN
Brama Krakowska


Za Bramą, naszym oczom ukazały się piękne skały, otoczone jesiennymi drzewami. Uważam, że złota jesień to najlepsza pora by wybrać się w to miejsce. Słoneczna pogoda jest dodatkowym atutem.

Skały otoczone jesiennymi drzewami
  
 Po prawej stronie, na zdjęciu znajduje się Igła Deotymy


Po drodze do zamku, który był naszym głównym celem, zauważam punkt widokowy na skałce Jonaszówka. Jestem pewna, że go nie przegapicie, bo obok niego znajduje się strefa gastronomiczna. Próbuję wejść na niego po schodach, ale ku mojemu zdziwieniu, będąc już na sporej górze, to jeszcze nie koniec. Nie ma schodów, tylko wystające, śliskie kamienie. Postanowiłam, że odpuszczam, chociaż nie było zbyt wysoko. Schodząc na dół, buty ślizgały mi się po błocie i mało co nie upadłam. W okolicach restauracji, zrobiłam jeszcze małe zakupy pamiątkowe( zobaczyć je można na dole posta). 
Przyszedł czas na zamek. Pogoda niestety się popsuła, jedynym plusem był brak deszczu. Bilety na zamek są bardzo tanie, ale poza jednym małym pomieszczeniem i punktem widokowym, nic tam nie ma. My wybrałyśmy się tam głównie dla widoków. 

Zamek w Ojcowie i klimatyczna, jesienna panorama


Kolejna część wycieczki to krótki spacer do Kapliczki p.w. św. Józefa Robotnika. Oglądając zdjęcia w internecie, stwierdziłam, że muszę ją zobaczyć. Na miejscu okazało się, że z zewnątrz kapliczka jest w remoncie, środek był zamknięty, a na dodatek miał się za chwilę odbyć tam ślub. 

Byłam ogromnie rozczarowana tym miejscem

Idąc dalej, możemy napotkać mostek prowadzący do figury Matki Bożej Niepokalanej w skale Prałatki. Zatrzymałyśmy się tam przez chwilę i poszłyśmy w stronę parkingu, skąd miały odjeżdżać autobusy.

Figura Matki Bożej w skale


Nasza wycieczka dobiegała końca. Przystanek autobusowy, znajdował się koło parkingu i zabytkowego, drewnianego budynku informacji turystycznej. Nie mogłam go nie sfotografować. 

Prawda, że śliczny?


Droga powrotna do Krakowa trwała około godziny. Wsiadłyśmy w busa do Skały, ponieważ połączenie Ojców-Kraków było dopiero wieczorem. Ze Skały pojechałyśmy busem do Krakowa.
Poniżej możecie zobaczyć nasze zdobycze.

Pamiątki przywiezione z Ojcowa


INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Dzisiaj napiszę trochę w skrócie. Jeżeli chodzi o dojazd z Krakowa, to najlepiej pojechać do Czajowic i przejść pieszo do parkingu koło zamku. Z Ojcowa do Krakowa, jest bardzo mało połączeń, dla przykładu: bus około godziny 12, a następny po 18. 
Pamiątki najlepiej kupić po drodze, bo w kasie na zamku, można kupić tylko niewielką ilość pocztówek. Polecam przybić pamiątkowy stempelek.
Jeżeli chodzi o bilety do ruin zamku i godziny otwarcia, to wszystko jest napisane na stronie: http://www.ojcowskiparknarodowy.pl/main/Cennik_i_godziny_otwarcia.html


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do odwiedzenia tego miejsca. Wpisy z wakacji postaram się nadrobić jak najszybciej. 

Pozdrawiam, Ola

poniedziałek, 25 września 2017

Zwiedzamy Nowe Miasto nad Metują (Nove Mesto nad Metuji)

Hej :) Dzisiaj opiszę kolejny dzień mojej wakacyjnej podróży. Tym razem będzie to wycieczka do Nove Mesto nad Metuji w Czechach. Od razu uprzedzam, że nie była to wycieczka z biurem podróży. Jest to miejscowość oddalona o około 13 kilometrów od polsko-czeskiej granicy. Z Kudowy-Zdrój nie ma tam bezpośredniego połączenia, dlatego w pierwszej kolejności docieramy autobusem do Nachodu. W pierwszym momencie plan jest taki: najpierw jedziemy z Nachodu do Novego Mesta, później wracamy, zwiedzamy Nachod i autobusem do Kudowy. Jednak plany są po to by je zmieniać. Szacując czas, nie zdążyłybyśmy w pełni zwiedzić wszystkich tych miejsc. Dlatego tego dnia zwedzanie Nachodu sobie odpuszczamy.
Na transport do Novego Mesta musimy czekać około 40 minut. Na początku ciężko nam się odnaleźć w rozkładach jazdy i przystankach na trasie. Z mieszkańcami Czech ciężko się dogadać po polsku czy po angielsku. Nie miałyśmy ze sobą rozmówek polsko-czeskich, co było dużym błędem.

Dworzec kolejowy i autobusowy w Nachodzie



wtorek, 19 września 2017

Pobyt w Kudowie-Zdrój cz.1

Kudowa-Zdrój jest to niewielkie uzdrowiskowe miasteczko położone nieopodal Gór Stołowych. Miało być głównie naszą bazą wypadową w góry i za granicę, ale też chciałyśmy zobaczyć jakie atrakcje ma do zaoferowania.
Pierwszym punktem do, którego dotarłyśmy był "Leśny Lud". Jest to kamienna rzeźba wbudowana w Górę Parkową, przedstawia głowę i dwie dłonie. Właściwie jest częścią Parku Zdrojowego. Idziemy do niej drogą koło Sanatorium Polonia. Fajnie jest do niej podejść, bo jest interesująca i oryginalna.

"Leśny Lud"



Szłyśmy przez Park Zdrojowy, gdzie napotkałyśmy "Pająka Mineralnego". Jest to takie źródełko z wodą pitną, z którego można bezpłatnie pobierać wodę.

"Pająk Mineralny"



Docieramy do stawu. Robimy pamiątkowe zdjęcia, po drodze jeszcze trochę odpoczywamy i wracamy do początku parku, gdzie znajduje się pijalnia. Wokół pijalni ustawiono palmy w donicach. Stamtąd też mamy widok na Sanatorium Polonia.

 Staw w Parku Zdrojowym

 Pijalnia w Kudowie

Widok na palmy i Sanatorium Polonia



Robiąc sobie krótką przerwę na odpoczynek, decydujemy, że idziemy pieszo do Czermnej, gdzie znajduje się Kaplica Czaszek. Najbliżej jest tam od stawu, dlatego znowu pokonujemy drogę do niego i dalej mamy już około kilometr do kaplicy. Z daleka widzimy wieżę, po drodze mijamy jeszcze tabliczki ze strzałką, w którą stronę iść. Docieramy 1,5 godziny przed zamknięciem, a kolejka ma kilkadziesiąt metrów. Kupujemy bilety i liczymy na to, że się uda wejść. Udało się! Zwiedzanie trwa około 15 minut. Wchodzimy do Kaplicy Czaszek z XVIII w. Na wszystkich ścianach wiszą ludzkie czaszki. Jest to coś w rodzaju cmentarza ludzi, którzy m.in. chorowali na epidemie. W środku, na ołtarzu znajdują się czaszki m.in. grabarza, sołtysa i jego żony. W środku jest zakaz fotografowania. Dla mnie to zwiedzanie nie należało do najprzyjemniejszych, nie przepadam za takimi miejscami, ale uważam, że skoro jest okazja, warto zobaczyć na własne oczy.

 Tablica informująca, w którym kierunku należy się udać do Kaplicy Czaszek

Kaplica Czaszek w Czermnej



Wracamy tą samą drogą. Dochodzimy do Parku Zdrojowego, przechodzimy przez niego i idziemy do Ogrodu Muzycznego. Znajdują się w nim metalowe atrapy instrumentów muzycznych: fortepianu, harfy i kontrabasu. Robimy zdjęcia przy każdym z instrumentów i wracamy po raz kolejny do Parku Zdrojowego, żeby kupić pamiątki w pijalni.

 Kolejka jeżdżąca po parku jest dużą atrakcją dla wczasowiczów

 Pamiątkowa tablica w Ogrodzie Muzycznym

 Metalowy fortepian

Harfa i kontrabas



Kupujemy pocztówki i idziemy zrobić zdjęcia na ławeczce ogrodnika przy pijalni. To był bardzo wyczerpujący dzień, bo przeszłyśmy wiele kilometrów, ale humor nam wciąż dopisywał.

 Ławeczka ogrodnika

"Zameczek"



Ruszyłyśmy pieszo w stronę mieszkania. Trzeba było się wyspać, bo w kolejny dzień ruszamy do Czech! :) Informacje praktyczne dotyczące Kudowy pojawią się w części drugiej.

Miłego dnia, Ola



środa, 30 sierpnia 2017

Pierwszy szczyt zdobyty! + rok blogowania

Cześć :)
Niedawno wróciłam z moich wakacji na Dolnym Śląsku. Dzisiaj opiszę tylko jeden dzień- wyjście na Szczeliniec Wielki. Jest to najwyższy szczyt w Górach Stołowych o wysokości 919 m n.p.m. i znajduje się on na liście szczytów Korony Gór Polski. Od dawna chciałam się tam wybrać i wreszcie się udało! Ponad 600 schodów w jedną stronę to nie lada wyzwanie, zwłaszcza że było bardzo dużo ludzi i momentami ledwo dawało się przejść. Dla mnie zdobycie tego szczytu było osiągnięciem, dla innych to pewnie norma. Satysfakcja jaką czułam będąc na szczycie, była ogromna 😊
Zacznę od początku.
Razem z mamą i siostrą, z Krakowa wybrałyśmy się pociągiem do Wrocławia, gdzie miałyśmy przesiadkę na pociąg do Kudowy-Zdrój. Po wielogodzinnej podróży, zrobiłyśmy zakupy i udałyśmy się do wynajętego pokoju. W kolejny dzień, w trakcie długiego weekendu, postanowiłyśmy spróbować swoich sił i zdobyć Szczeliniec Wielki. Kilkanaście minut jazdy autobusem i znalazłyśmy się w Karłowie. Jest to mała miejscowość, w której znajdują się szlaki górskie wiodące na Szczeliniec. Zaczynają się za parkingiem ośrodka wypoczynkowego.

 Ośrodek wypoczynkowy "Pod Szczelińcem", w tle Góry Stołowe


Szlak był zróżnicowany, raz schody, raz był płaski i wiódł pomiędzy skałami. Bardzo często robiło się odpoczynek po drodze, bo taka ogromna liczba schodów daje popalić. Jak już wcześniej wspominałam, było dużo ludzi, ale nie rozumiem tylko tego, dlaczego ludzie biorą bardzo małe dzieci, czy psy na taki szlak. To nie ma żadnego sensu.

 Na szlaku

Skały

"Ucho igielne"


Kończymy swoją wędrówkę na górę, przy "Schronisku na Szczelińcu". Można tam kupić pamiątki albo czegoś się napić. Dalej znajduje się kasa, w której trzeba kupić bilety na powrót. Wiedzie ona także pięknym szlakiem między skałkami o rożnych kształtach. Kolejka miała około 200 metrów. Niektórzy próbowali ją ominąć i schodzili tą drogą, którą przyszli, przez co robiło się bardzo wąsko na szlaku. 
Na całej trasie, weszłam na kilka punktów widokowych z zapierającym dech widokiem. Było cudownie. Za to właśnie kocham góry. Chcesz patrzeć, cieszyć się w ciszy tym co widzisz.

 Panorama widziana ze Szczelińca

Mogłabym tak spędzić cały dzień


Czas na powrót. Bilety kupione, ale nie chce się wracać, tylko patrzeć i podziwiać. Najmniejszym problemem wydawało się zejście. Na początku zrobiłyśmy kilka zdjęć przy różnie nazwanych skałach, później z siostrą wyszłyśmy na punkt widokowy na "Tronie Liczyrzepy" i wtedy zaczął się dramat. Nie można właściwie było zrobić kroku, bo był człowiek na człowieku. Kilka metrów podsuwaliśmy się co kilkanaście minut. Dobrze, że zdążyłyśmy na autobus powrotny. Trasa powrotna jest jeszcze ładniejsza od tej, którą przyszłyśmy. Tylko cieszyć się widokami.

 "Tron Liczyrzepy"

 "Wielbłąd"

 W drodze powrotnej "Piekiełko"

Na platformie widokowej


To był dobry dzień. Widoki przecudowne, pogoda nam dopisała. Szkoda tylko, że taki tłum ludzi. Było warto! Kolejny Park Narodowy mogę dopisać do listy odwiedzonych.

PN Gór Stołowych odwiedzony!



INFORMACJE PRAKTYCZNE:

1) Bilety do PN -  3zł/7zł
Bilet autobusowy z Kudowy do Karłowa- 3,70zł /osoba
W Kudowie jest tylko jeden przystanek skąd jeżdżą autobusy, w centrum miasta. 

2) Pamiątki
Można je kupić przed wchodzeniem na teren PN. Jest tam mnóstwo straganów z jedzeniem, piciem i pamiątkami.



To jeszcze nie wszystko. Jak widać w tytule mojego wpisu, kilka dni temu minął rok odkąd prowadzę bloga. Wprawdzie nikt nie zostawił żadnego komentarza, ale i tak cieszę się, że nie straciłam zapałudo prowadzenia go. Postaram się pisać częściej, więcej podróżować i Wam o tym opowiadać. Prawdopodobnie niedługo dodam też nową kategorię na mojego bloga. To był niezapomniany rok. Odwiedziłam bardzo dużo miejsc, mam wiele wspomnień. Dziękuję osobom, które zajrzały na mojego bloga i mam nadzieję, że odwiedzą go jeszcze nie raz. Postaram się być tutaj bardziej aktywna. Zostawiajcie komentarze, będzie mi bardzo miło.

Do zobaczenia,Ola 😊