czwartek, 13 grudnia 2018

Odwiedziłam Jarmarki Świąteczne w Budapeszcie

Kilka dni temu wróciłam z wycieczki do stolicy Węgier. Dlatego w najbliższym miesiącu chciałabym podzielić się z Wami wspomnieniami, zdjęciami z wycieczki do Budapesztu. O tym co zwiedziłam, gdzie mieszkałam i co kupiłam dowiecie się w ciągu najbliższych tygodni. 

Dzisiaj chcę opowiedzieć trochę o Jarmarkach Świątecznych, które były głównym celem wycieczki mojej i mojej mamy. To była moja pierwsza wizyta na Węgrzech, więc oprócz jarmarków chciałam pozwiedzać miasto (o tym w kolejnych wpisach). A więc wzięłyśmy udział w jarmarkach na Placu Vorosmarty (Vorosmarty Ter) oraz na Placu św. Stefana (Szent István Ter). Pod względem wielkości są one do siebie podobne, jeżeli chodzi o stoiska to nieznacznie się różnią. Okres, w którym odbywają się takie jarmarki to koniec listopada do końca grudnia, a stoiska są zamykane około godziny 20-21.

Jarmark na Placu św. Stefana



Znajduje się nieopodal jednego z najbardziej znanych zabytków Budapesztu czyli Bazyliki św. Stefana (Szent István Bazilika). Przed Bazyliką stoi duża oświetlona choinka wokół której jest niewielkie lodowisko. Na frontowej ścianie Bazyliki co kilkanaście minut jest wyświetlany tzw. mapping. Wokół Placu rozstawione są stoiska z wyrobami regionalnymi (wina, przetwory z papryki), z rękodziełem, ozdobami świątecznymi, jedzeniem (langosze, kiełbasy, kurtosze kołacze i inne). Ceny są bardzo wysokie, często podawane także w euro (często zawyżone).I tak np. za tradycyjny węgierski przysmak kurtosz kołacz (chimney cake) płaci się około 3 razy więcej (1200 ft -ok. 17zł) niż np. na stacji metra.








Pomimo tego, że byłyśmy w Budapeszcie w środku tygodnia to na jarmarkach można było spotkać mnóstwo ludzi: turystów, mieszkańców oraz wycieczki szkolne. Jeżeli nie lubicie tłumów to nie jest to miejsce dla Was. Momentami ciężko było przejść między alejkami, żeby się z kimś nie zderzyć. Im była późniejsza godzina tym więcej zainteresowanych. Największego oblężenia doświadczyły stoiska z węgierską kuchnią, pomimo kosmicznych cen.












Plac św. Stefana


Jarmark na Placu Vorosmarty



Znajduje się on przy początkowej stacji metra M1, dlatego bardzo łatwo tu trafić. Wielkością zbliżony jest on do jarmarku na Placu św. Stefana. Na początku jarmarku znajduje się mapka stoisk wraz z ich nazwami, żeby każdy znalazł to czego potrzebuje. Na środku placu poza budkami z węgierskimi specjałami znajduje się choinka z czerwono-złotymi bombkami. Zrobienie sobie przy niej zdjęcia graniczy z cudem, jeśli nie chce się mieć tłumu ludzi w kadrze.









Tak jak w przypadku poprzedniego jarmarku, najwięcej osób gromadzi się przy budkach z jedzeniem, popijając grzane wino. Na stoiskach możemy kupić rękodzieło, ozdoby, kartki świąteczne, torby, lukrowane pierniki, kubki porcelanowe, potrawy kuchni węgierskiej czy inne. Ceny na obu jarmarkach są niemal identyczne. Ten jarmark podobał mi się odrobinę bardziej niż poprzedni, ale to za sprawą pięknie udekorowanych świetlnymi bombkami drzewek.












Czy warto wybrać się na Jarmarki Świąteczne do Budapesztu? Tak, pod warunkiem że będziecie zwiedzać także miasto. Wtedy jarmark jest miłą odskocznią od zwiedzania. Ceny są bardzo wysokie, więc dla samych jarmarków nie opłaca się jechać.

Do tej pory byłam tylko na Jarmarku Świątecznym w Krakowie →→ relacja z jarmarku w Krakowie 2016

Szczerze mówiąc jarmarki w Budapeszcie podobały mi się bardziej, czuć tam było taki specyficzny klimat, ale także było więcej stoisk z produktami i wybór był większy. Chociaż do Krakowa też zapraszam :)


Za tydzień kolejny wpis, jeśli jesteście ciekawi mojej wycieczki do Budapesztu to zapraszam do śledzenia mojego bloga ;)


Pozdrawiam, Ola

4 komentarze:

  1. Ale fajnie :) Nam się w tym roku nie udało odwiedzić Budapesztu w czasie adwentu, ale w przyszłym roku to już na bank. Bardzo bym chciała zjeść langosza na takim jarmarku ;) Pozdrawiam. Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam taki jarmark, ceny wprawdzie są bardzo wysokie, ale fajnie jest poczuć ten świąteczny klimat. Wybór langoszy był bardzo duży :) Trzymam kciuki, żeby udało się w następnym roku. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. A jakie to kosmiczne ceny? Np. za grzane wino czy coś do jedzenia? :)
    Myślałam o Budapeszcie w tym roku, zdecydowałam się jednak na Bratysławę, która mnie cenowo zaskoczyła dość pozytywnie - taniej niż się spodziewałam. Ale myślę, że Budapeszt będzie za rok, więc dobrze wiedzieć, na co się nastawić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ceny wszystkich produktów na jarmarkach są kilka razy wyższe niż w innych miejscach. Chociażby cena kurtosza kołacza (na jarmarku podstawowa wersja kosztuje około 17-18zł, a w w innych miejscach można kupić za 5-6zł). Oczywiście są też produkty, których nie można kupić nigdzie indziej, więc czasami warto nawet zapłacić więcej, żeby mieć coś oryginalnego. Wszystko zależy od budżetu jakim się dysponuje. Wbrew pozorom ceny w Budapeszcie nie są wcale takie niskie. Jednak dla atmosfery i wspaniałego świątecznego klimatu polecam się tam wybrać zimą, bo oprócz jarmarków Budapeszt wygląda wspaniale w okresie świątecznym. :)

    OdpowiedzUsuń