czwartek, 15 grudnia 2016

Moja pierwsza wizyta na Słowacji- spacerkiem po Bardejowie

To już przedostatni wpis z moich wrześniowych wakacji. Dzisiaj opowiem o tym jak po raz pierwszy pojechałam na Słowację. Zacznę od tego, że uwielbiam odwiedzać nowe kraje. Słowacja jest bardzo blisko, dlatego jadąc w góry, pomyślałyśmy z mamą, że warto by było coś w tym państwie zobaczyć. Wiedziałyśmy, że Bardejów, a właściwie Bardiów, leży bardzo blisko granicy i jest na światowej liście dziedzictwa UNESCO. Chciałyśmy też pojechać do Starej Lubowli, ale nie starczyło nam już czasu. Pogoda była rewelacyjna!😉 Specjalnie wyczekiwałyśmy dnia, w którym będzie słońce, a niebo idealnie niebieskie. Udało się.
Z Muszyny jechałyśmy około 40 minut. Zaparkowałyśmy w centrum i zaczęłyśmy od pójścia na pocztę. Później w kierunku centrum. Wszystko jest bardzo dobrze oznaczone, nie można się zgubić. My miałyśmy tylko mapkę z przewodnika, żeby niczego nie pominąć.

Oznaczenia w Bardejowie



Doszłyśmy do starówki/rynku w Bardejowie. Byłyśmy oszołomione. Piękne, zabytkowe kamieniczki z każdej strony, na środku ratusz, a obok gotycki kościół św. Idziego. Przed wyjazdem czytałam na różnych blogach, że można wyjść na wieżę tego kościoła. Bardzo zależało mi na tym, żeby zobaczyć panoramę miasta, dlatego ruszyłyśmy w stronę kościoła. Zwiedzanie było płatne, a wejść na wieżę można było jeśli kupiło się bilet na zwiedzanie kościoła+wejście na wieżę. Nie były to duże pieniądze. Żeby fotografować w środku trzeba było dodatkowo zapłacić. Ja bardzo lubię fotografować i stwierdziłam, że skoro pewnie już tam nie pojadę, to zapłacę za tę opcję.

 Zabytkowe kamieniczki na rynku

Gotycki kościół św. Idziego


Najpierw wyszłyśmy na wieżę, z której rozpościerał się cudowny widok na całe miasto. Byłam podekscytowana tym co widziałam. Bardzo lubię patrzeć na miasta z góry. Widok na Bardejów mnie zachwycił.

Widoki z wieży kościoła św. Idziego


Zeszłyśmy z wieży i dopiero teraz mogłyśmy pooglądać kościół od środka. Pierwsze co można w nim zauważyć to ołtarze tryptyki. Jest ich kilkanaście. Przedstawiają m.in. św. Elżbietę, św. Apolonię, Maryję Pannę.

Wnętrze kościoła św. Idziego


Wyszłyśmy z kościoła i udałyśmy się kupić pamiątki. Weszłyśmy chyba do wszystkich sklepów z pamiątkami i do informacji turystycznej, gdzie przybiłyśmy na wcześniej zakupionych pocztówkach pieczątki.

Pamiątki w informacji turystycznej w Bardejowie



Następnie zrobiłyśmy sobie na rynku małą sesję zdjęciową przy użyciu statywu, który okazał się świetnym rozwiązaniem i poszłyśmy zobaczyć uliczkę Johna Lennona. O tym kim on jest to chyba każdy wie. Zrobiłyśmy na niej zdjęcia i odpoczęłyśmy chwilę.

Uliczka Johna Lennona

Przeczytałyśmy jeszcze o murach obronnych i basztach, więc obeszłyśmy starówkę w kółko i doszłyśmy prosto na parking, gdzie stał nasz samochód.

 Mała i Wielka Baszta

Mury obronne


Na koniec zostały nam już tylko zakupy słowackich produktów w TESCO i ruszyłyśmy tą samą trasą do naszego mieszkania. Jeżeli chodzi o to co kupiłam to zrobię o tym osobny wpis i podsumuję cały wyjazd. Wspomnę jeszcze tylko o tym, że zarówno w sklepie jak i na poczcie porozumiałyśmy się w języku polskim. Myślę, że to za sprawą tego, że Bardejów jest otwarty na turystów, poza tym leży blisko polskiej granicy.
No to tyle w tym poście. Zapraszam do czytania kolejnych, Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz