piątek, 2 września 2016

Poznajemy Litwę czyli Wilno i Troki w jeden dzień

W czasie pobytu na Suwalszczyźnie, wybrałam się z mamą na jednodniową wycieczkę do Wilna i Trok, co zaplanowałyśmy wcześniej i było jednym z głównych celów naszego wyjazdu do województwa podlaskiego. Wykupiłyśmy wycieczkę w biurze podróży "Wigry" w Suwałkach. Wydawało nam się to fajną opcją, ponieważ bilety autobusowe do samego Wilna i z powrotem kosztowały by nas dużo więcej. Z wycieczki wróciłyśmy bardzo rozczarowane. Dlaczego? Przeczytajcie wpis do końca.
Tak więc około 5:30 wyjeżdżaliśmy spod Muszli Koncertowej w Suwałkach. Do Wilna przyjechaliśmy spóźnieni. Zwiedzanie rozpoczynało się od zwiedzania kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu. Budowla ta całkowicie mnie zachwyciła, mnóstwo przepięknych rzeźb, wszystko oryginalne.

 Wnętrze kościoła św. Piotra i Pawła




Po pół godzinnym oprowadzaniu przez litewskiego przewodnika po kościele, udaliśmy się pod muzeum Adama Mickiewicza. Po drodze mijaliśmy gotycki kościół św. Anny. Muzeum było kiedyś domem samego Mickiewicza. Teraz znajduje się tam wiele eksponatów związanych z twórczością Mickiewicza m.in. różne wydania sonetów krymskich i "Pana Tadeusza". Są tam też portrety i rzeźby przypominające poetę. Miejscowa przewodniczka przybliżyła nam w zabawny sposób historię życia Adama Mickiewicza. Jeżeli ktoś jest zainteresowany twórczością Mickiewicza,to warto się tam wybrać.

Dom i muzeum Adama Mickiewicza


Kolejnym punktem wycieczki był cmentarz na Rossie, najstarszy cmentarz w Wilnie. Są tam m.in. groby żołnierzy poległych podczas I i II wojny światowej oraz grób matki Józefa Piłsudzkiego wraz z jego sercem.

Cmentarz na Rossie


No i to tyle z tej świetnie zapowiadającej się wycieczki. Przyszedł czas na wileńska starówkę. I żeby było jasne, to nie starówka mnie rozczarowała, wręcz przeciwnie, była piękna, tylko program realizowany przez przewodnika i całe to biuro podróży. Zacznę od tego, że dowiedziałyśmy się, że nie będzie czasu wolnego, podczas gdy miała być przewidziana godzina ( ja i mama zaplanowałyśmy sobie, ze pozwiedzamy dodatkowo)! To kompletnie wyprowadziło nas z równowagi. Pamiątki kupiłyśmy w biegu właściwie, cały spacer po starówce zamienił się w niekończący maraton. Chciałam jak najszybciej wrócić do autokaru i jechać dalej. Nie dość, że nie było wolnego czasu to jeszcze nawet nie realizowaliśmy planu, a zwiedzaliśmy prawie same kościoły. Udało mi się zrobić trochę zdjęć, nie słuchając przy tym co mówi przewodnik. I tak zobaczyłyśmy Ostrą Bramę, cerkiew św. Ducha, ratusz, w którym znajduje się informacja turystyczna( do, której pobiegłam jak przewodnik opowiadał), uniwersytet wileński, pałac prezydencki, katedrę no i chyba to wszystko. Na starówce byliśmy jakieś 2 godziny, co mnie strasznie rozczarowało. Wiedziałam, ze całego Wilna nie da rady zwiedzać w jeden dzień, ale myślałam, że będziemy tam dłużej niż niespełna 4 godziny.
Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się zrobić w biegu...
 Pod Ostrą Bramą
 Ratusz

 Uwielbiam takie wąskie uliczki
 Za nami pałac prezydencki
Piękna katedra, jeden z najbardziej znanych zabytków Wilna


Tym sposobem kończymy zwiedzanie Wilna i autokarem przejeżdżamy do Trok. Po drodze zatrzymujemy się w karaimskiej restauracji na kibiny. Tradycyjne danie Karaimów. Tym sposobem tracimy kolejną godzinę którą mogliśmy przeznaczyć na zwiedzanie.

Kibiny w różnych smakach: z mięsem i z serem


Wycieczka zmierza w coraz to gorszym kierunku i jesteśmy tego świadome. Nie tego oczekiwałyśmy. Większość osób z naszej wycieczki udała się na rejs statkiem dookoła Trok, a my wybrałyśmy zamek. Bo jak to być w Trokach i zamku nie zwiedzić. Jedni mówią, że w środku zamku nie ma nic, ja jednak uważam, że 40 minut, które z łaski nam dali na zwiedzanie to zdecydowanie za mało. Jest tam kilka sal z ekspozycjami dotyczącymi historii zamku jak i okazały dziedziniec w sam raz na sesję zdjęciową. Ja zdjęć z tej wycieczki przywiozłam niewiele, bo czas na to nie pozwalał. Na kupienie pamiątek i na zdjęcia przed zamkiem mieliśmy jakieś 15 minut, a to zdecydowanie za mało. Na zakończenie spacer uliczką karaimską i do autokaru. Wyjeżdżaliśmy około godziny 17 czyli bardzo wcześnie. Oczywiście zegarków na czas litewski nie zmienialiśmy.

Piękny zamek na wyspie

Po wejściu do zamku


Jakby tego było mało, na koniec zaczął padać deszcz. Także pogoda nie sprzyjała fotografii.
Podsumowując: zwiedzanie Wilna jak najbardziej polecam, ale samemu. Ja zamierzam tam jeszcze wrócić oczywiście i to bez jakiegokolwiek biura podróży. Mam na długo dość wszelkich biur podróży i następne wycieczki wolę planować sama. Już wiem, ze kiedyś na pewno odwiedzę jeszcze Kowno, bo może Litwa to biedny kraj, który dużo stracił po wejściu do strefy euro, ale ma on jeszcze trochę do zaoferowania.

Już niedługo napiszę o tym co kupiłam na Litwie, ale jeszcze wcześniej czekają mnie małe wakacje, a tym samym wyjazd na kolejne zwiedzanie i może do nowego kraju :)

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

1) Ceny biletów do zwiedzanych obiektów:
- Muzeum Mickiewicza- bilet normalny 1,5 euro, ulgowy około 0,75 euro
- Zamek w Trokach- normalny 6 euro, ulgowy 3 euro

2) Pamiątki
W Wilnie i Trokach średnia cena pocztówki to 0,5 euro, a magnesy to zależy: są za 1 euro, ale są też za 4,5. Na starówce w Wilnie zwróciłam tylko uwagę na 2 sklepy z pamiątkami nieopodal Ostrej Bramy.  Bardzo fajne pamiątki można kupić też na stoisku Polek koło kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu. Bardzo fajne zestawy pamiątek w cenie 3 euro i 5 euro. Więcej o tym w kolejnym wpisie.

3) Cena jednodniowej wycieczki do Wilna i Trok w biurze podróży "Wigry", kosztowała 90zł/os.. Od razu wspomnę tutaj, że nie jeździmy na długie wycieczki z biurami podróży, tylko czasami na jednodniowe.

4) Jedzenie
Po drodze do Suwałk zatrzymaliśmy się na małe zakupy spożywcze w sklepie Rimi. Głównie każdy kupował słodycze i alkohol. Najbardziej charakterystyczne słodycze na Litwie to serki w czekoladzie w różnych smakach. Obowiązkowo trzeba je kupić :) Ceny wahają się od 0,10 - 0,40 euro. Są pyszne.

Do zobaczenia w kolejnym wpisie, mam jeszcze trochę zaległości, ale nadrobię je dopiero po wyjeździe, Ola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz