piątek, 30 września 2016

Supraśl i wizyta w Narwiańskim Parku Narodowym

Supraśl i Narwiański PN są to ostatnie miejsca zwiedzone przez nas na Podlasiu. W planach był jeszcze najbardziej znany i oddalony od Białegostoku o około 80 km, Białowieski Park Narodowy. Jestem pewna, że do województwa podlaskiego jeszcze pojadę, choćby do tego parku.
Z przystanku pod dworcem PKP pojechałyśmy do Supraśla, małego miasteczka, słynącego z pierwszego w Polsce interaktywnego muzeum ikon. Wysiadłyśmy na jednym z przystanków w centrum i ponieważ było jeszcze wcześnie rano i muzeum było zamknięte, poszłyśmy zobaczyć Pałac Buchholtzów. Obecnie mieści się tam liceum plastyczne w Supraślu. Jest to przepiękna budowla, zbudowana na przełomie XIX i XX w.


Pałac Buchholtzów w Supraślu


Przyszedł czas na interaktywne muzeum ikon, jedyne takie w Polsce. My byłyśmy tam w czwartek, kiedy wstęp był bezpłatny, przed godziną otwarcia. Zwiedzałyśmy z przewodnikiem. Muzeum ma ogromne zbiory, przywiezione nawet z zagranicy i sprowadzone z różnych muzeów w kraju. W środku, gdy wchodzi się do sal, podświetlają się ikony i słychać prawosławną muzykę. Panuje tam naprawdę świetny klimat. Można poczuć się jak w świątyni prawosławnej.Zdjęcia ikon robiłam bez flesza i wyszły trochę rozmazane, więc nie wrzucę ich tutaj. Trzeba po prostu tam pojechać i się przekonać, jakie muzeum robi niesamowite wrażenie. Polecam każdemu. Naprzeciw znajduje się informacja turystyczna.

 "Domek Ogrodnika" mijany po drodze

Budynek, w którym mieści się muzeum ikon, wejście jest z innej strony


Na koniec naszej wizyty w Supraślu został nam prawosławny monaster. Bardzo charakterystyczna budowla, symbol miasta. Jest to prawosławny klasztor męski. Wejście za dobrowolną opłatą, płaci się w sklepiku obok wejścia. Do środka wchodzi grupa, brama jest otwierana specjalnie. W środku nie można robić zdjęć. Zwiedzanie kończy się przeważnie o 16. Później następuje cisza monasterska i już nie można tam wejść. Fajnie zobaczyć w środku taką budowlę, warto tam pojechać. Nie wspomniałam jeszcze, że muzeum ikon znajduje się na terenie tego właśnie monasteru.

Prawosławny monaster w Supraślu


Po zwiedzaniu poszłyśmy do najbliższego przystanku. Wcześniej spisałyśmy sobie autobusy powrotne, żeby zdążyć jeszcze pojechać do Narwiańskiego PN. Wróciłyśmy do Białegostoku i stamtąd pojechałyśmy PKSem do miejscowości Śliwno, gdzie zaczyna się słynna kładka, prowadząca do Waniewa, jest ona na terenie Narwiańskiego Parku Narodowego. Wysiadłyśmy na jakimś skrzyżowaniu, gdzie była strzałka w odpowiednim kierunku. Jechały tam tylko samochody, bo raczej nikt normalny nie wybiera się 2 kilometry na piechotę. Wreszcie dotarłyśmy mijając same pola uprawne i wiejskie domy. Kładka Śliwno-Waniewo jest dużą atrakcją dla turystów, bo żeby dostać się na drugą stronę trzeba włożyć w to trochę wysiłku. Gdy wchodzimy na kładkę najpierw musimy przeciągnąć pływającą platformę przez rzekę, na której dostaniemy się na drugą stronę. Nie zawsze było łatwo, zwłaszcza, że nieźle się można było wybrudzić. Później już tylko przeciąganie liny i spacer drewnianym pomostem. Następnie znowu te same czynności, później mijamy punkt widokowy, z którego nie ma żadnych interesujących widoków. I tak dalej, docieramy do samego końca kładki, czyli na punkt widokowy w Waniewie, skąd można podziwiać wspaniałe krajobrazy. Wróciłyśmy dokładnie tą samą drogą, autobusem do Białegostoku.

 Pływająca platforma, czyli przedłużenie kładki

 Widoki oglądane z punktu widokowego w Waniewie

Powrót kładką do Śliwna



Tak się skończyła nasza przygoda w województwie podlaskim. Byłam niezadowolona, że to koniec zwiedzania i że musimy wracać, ale wakacje przecież nie mogą trwać wiecznie. Z tego wyjazdu został mi jeszcze do przygotowania jeden post czyi podsumowanie i co kupiłam. W kolejnych wpisach będzie o tym, jak przedłużyłam sobie wakacje. A teraz trochę informacji praktycznych.

INFORMACJE PRAKTYCZNE:

1) DOJAZD
Z dojazdem do Supraśla nie ma problemu, jest bardzo dużo busów/autobusów, cena biletu w jedną stronę to 5 zł. Dojazd do Śliwna może być trochę utrudniony, bo jest niewiele autobusów, a od przystanku, na którym wysiadłyśmy jest spory kawał drogi do kładki. Cena biletu w jedną stronę to około 10 zł. Polecam zawsze sprawdzać autobusy powrotne, żeby wiedzieć ile ma się czasu, by później bez potrzeby nie siedzieć godziny na przystanku.

2) PAMIĄTKI
Jedyne miejsca, gdzie można kupić pamiątki to sklep w podziemiu muzeum ikon oraz w informacji turystycznej, ale nie ma tam wiele. My poszłyśmy tam tylko po pamiątkowe stempelki na pocztówki. Ewentualnie koło monasteru można kupić kilka rzeczy, ale to raczej nie widokówki.

3) BILETY WSTĘPU
Za zwiedzanie muzeum ikon nie zapłaciłyśmy nic, bo w czwartek wstęp był darmowy. Jednak lepiej w taki dzień być trochę wcześniej, bo jest najwięcej ludzi. Nam się udało tylko dlatego, że wycieczka zrezygnowała, inaczej byśmy zwiedzały dopiero po 2 godzinach. Normalnie bilety kosztują: ulgowy 6 zł, normalny 12 zł. 
Za wstęp do monasteru za 3 osoby dałyśmy 10 zł. Pieniądze te są przeznaczone na remont. 
Do Narwiańskiego PN nie kupiłyśmy biletów, bo nie było gdzie prawdę mówiąc. Nie było żadnej obsługi, ani żadnego miejsca, gdzie można je kupić. Podobno w głównej siedzibie parku, ale dla nas to było zdecydowanie za daleko.

No to tyle w dzisiejszym wpisie, kolejny już niebawem, Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz